środa, 4 maja 2016

Jula - Łeba | 01.05.2016


Po zimowej przerwie pora wrócić do bloga. Nie dodawałam nic, bo po prostu zrobiłam sobie przerwę od koncertów.

Jestem teraz skupiona na koncertach Juli, no i w niedzielę lecę na koncert Cleo w moim mieście, ponieważ jest to idolka mojej najlepszej przyjaciółki i dawno temu już jej obiecałam, że jeżeli będzie okazja, to z nią pójdę/pojadę. A okazję są aż dwie, bo teraz będzie w niedzielę i we wrześniu ponownie, uhh.. Do tego dojdą jedynie Dni Inowrocławia i może koncert ''Lato z Radiem''. Szczerze mi się nie chce jeździć na koncert za kimś, kto nie jest dla mnie jakoś szczególnie ważny, bo tracę tylko na tym pieniądze, a i tak nie będę miała z tego jakiegoś większego sentymentu ;) 

Tak jak napisałam, chcę się skupić za podróżowaniem na koncerty Juli. Jeden zaliczyłam już w niedzielę, o którym Wam teraz napiszę, kolejny 5 czerwca w Gąbinie (no tak na 90% jadę, wszystko w rękach mojego chłopaka :D).

Koncert odbył się 1 maja w Łebie. W tym mieście byłam prędzej tylko raz i szczerze mówiąc, nie miałam za dobrych wspomnień, bo miałam raptem niecałe 12 lat i zostałam przegnana na wydmy - 7 km w jedną stronę.. Ale teraz mam zupełnie inne wspomnienia z tym miastem ;) Gdy tylko w lutym/marcu pojawiła się informacja, że Jula wystąpi tam na majówce, to już mi w głowie zaświtała myśl ''a może by namówić chłopaka na weekend tam?'', ale w sumie szybko pozbyłam się tej myśli, bo wiedziałam, że to nierealne, że się nie uda, bo to +/- 330 km, no ale w sumie poruszyłam z nim ten temat i po głębszych przemyśleniach doszedł do wniosku, że to nie taki głupi pomysł. Oczywiście potem napomniałam, że Jula wtedy gra tam koncert i już wiedział, że na pewno nie odpuszczę ;) Rodzie o dziwo się zgodzili, to teraz pozostaje tylko wyczekiwanie na cały wyjazd.

Był to najluźniejszy koncert Juli na jakim byłam. Złożyły się na to dwa czynniki - nie gonił mnie czas, bo w końcu zostaliśmy tam na noc, no i miałam tą świadomość, że Jula już mnie trochę kojarzy i też łatwiej było mi z nią zamienić kilka słów, przy czym zawsze się bardzo stresowałam. A teraz  było zupełnie inaczej, (chyba) nie trząsł mi się już głos, nie miałam zahamowań, żeby coś powiedzieć, o coś zapytać i naprawdę bardzo miło zapamiętałam wszystko to, co się tego dnia działo ;)


Pojawiliśmy się już na próbie, gdzie chwilę przed zamieniłam z Julą parę słów :) W treść nie będę się zagłębiać, bo myślę, że ludzi nie powinna ona interesować. 






Koncert rozpoczął się o godzinie 19:00, tradycyjnie od piosenki ''Ucieknijmy''. Pomimo, że Jula miała jeszcze nie do końca wyleczone gardło, progres wokalny był bardzo słyszalny. Moim zdaniem był to najlepszy koncert Juli, na którym byłam. Chociaż w sumie każdy kolejny jest lepszy, to i pewnie ten w Gąbinie przebije Łebę :D Podczas koncertu Jula zaśpiewała nową piosenkę z trzeciej płyty, na razie beztytułową, ale teraz mam jeszcze większą pewność, że warto czekać na tą płytę, a nagrania nie mogę przestać słuchać ;) Jeśli chodzi o setlistę, to zabrakło ''Za kilka lat'', ''Nie pierwszy raz'' oraz ''Byłam'', a także ''Nieśmiertelni'' zostali wrzuceni na bis, ale nie wiem czy nie było to spowodowane chorym gardłem. W sumie o ile ''Byłam'' jest mi jakoś tak obojętne (złe określenie, ale nie umiem znaleźć innego), tak ''Za kilka lat'' w wersji koncertowej uwielbiam :) 





























A pamiątkowego zdjęcia zabraknąć nie mogło :-))


Podsumowując - progres coraz większy, płyta zapowiada się świetnie, a Łeby to ja nie zapomnę już do końca życia :D 

Filmiki tradycyjnie TUTAJ

Zapraszam również do śledzenia OFC Juli na Facebooku, gdzie pojawią się na pewno niedługo jakieś konkursy z autografami do wygrania ;) 
Categories: ,

0 komentarze:

Prześlij komentarz